W dzisiejszych czasach kult ciała jest tak rozpowszechniony jak wszelkie coachingi na temat motywacji i samodoskonalenia się. Zewsząd jesteśmy bombardowani treściami, jak to musimy dążyć do perfekcji, jak stale musimy się motywować do działania, jak wiele zależy od naszego nastawienia itd itp itd.
Niestety, zbyt wielu ludzi przywiązuje wagę jeno do doskonalenia zewnętrznego, czyli wyglądu. Zapominamy w tym pędzie, że ludzie są różni, zarówno wizualnie jak i charakterologicznie. Opanowani przez modę na bycie fit, modę na rozmiar 34, zapominamy o potędze różnorodności. Wytykamy wszem i wobec, że ich wygląd i sposób prowadzenia się nie powinien odbiegać od wyznaczonych trendów czyli wytrenowanych ciał i wszechobecnej szczupłej sylwetki. Gdy tylko na horyzoncie pojawia się osoba odbiegająca od wymagań ogółu, która ośmiela się eksponować to, co ma, czyli więcej centymetrów tu i tam, spotyka się z hejtem.
Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w przypadku osoby znanej, która podjęła trud zrzucenia swojej wagi (co jej się udało), po czym powróciła do dawnych kształtów i oświadczyła, że w swoim obecnym wyglądzie czuje się dobrze i nie zamierza być niewolnikiem diety, jest leniwa, i nie chce jej się pilnować na każdym kroku. Na głowę wylano jej wiadro pomyj, począwszy od zwykłego "Kowalskiego", a skończywszy na paniach znanych z fitnesowego wyglądu i trybu życia.
Osobiście ją rozumiem pomimo tego, że nigdy nie musiałam mierzyć się specjalnie z nadmiarem kilogramów, gdyż przez całe moje ponad 40-letnie życie ważyłam odpowiednio. Co nie znaczy, że też pewnie by mi nie wytknięto zbyt dużej ilości centymentów w biodrach i zbyt dużego, jak na dzisiejsze czasy, rozmiaru ubrań 😜 Fakt faktem, że rok temu dzięki swojej pracy i odpowiedniemu planowi żywieniowemu, a także garści przeróżnej maści suplementów, straciłam 7 cm w tyłku, 5 kg wagi i mieściłam się w rozmiar 34/36. Dzięki temu wiem, ile trzeba włożyć pracy, czasu i jak się pilnować, żeby osiągnąć takie rezultaty. I też wiem, jak mało wystarczyło (bo zaledwie pora zimowa), żeby wrócić do stanu poprzedniego 😛
Pomijam aspekt lenistwa i motywacji, bo leniem jestem przeogromnym, a z motywacją u mnie bywa różnie, dlatego rozumiem ludzi, którym się nie chce. Wszyscy trąbią, ile powinniśmy ćwiczyć i co jeść, żeby wyglądać idealnie. Mało kto zwraca uwagę, że trzeba mieć przeogromną wiedzę, żeby odpowiednio komponować swoje posiłki, żeby we właściwy sposób określić swoje zapotrzebowanie kaloryczne, żeby dobrać sposób żywienia do swojego trybu życia i co najważniejsze stanu zdrowia. Lepiej idzie wytykanie, że promuje się otyłość i niezdrowy styl życia.
Ok, wszyscy wiemy, że powinniśmy się więcej ruszać, lepiej i zdrowiej jeść, ale na litość boską, dajmy żyć ludziom w różnych rozmiarach!!! Nasz wygląd zależy nie tylko od naszego chcenia, czy niechcenia, ale od wielu czynników zewnętrznych i wewnętrznych, na które nie mamy wpływu, jak choćby choroby. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego odbiera się osobom z nadwagą czy otyłością prawo do bycia zadowolonym z siebie. Dlaczego próbuje się uświadamiać takim osobom, jak źle wyglądają w kostiumach kąpielowych czy obcisłych rzeczach? Czy takie osoby mają się przemykać opłotkami po ulicach, żeby udowodnić, jak źle się czują? A może mają wywalone na postrzeganie siebie jedynie przez pryzmat wyglądu, a doskonale realizują się w innych dziedzinach? I czy cała rzesza wysportowanych ciał czuje się lepiej, jeśli będzie krytykować "grubasów", o to chodzi?
Powiem wprost: sama diet nie stosowała, nie stosuję i stosować nie będę. Właśnie dlatego, że nie chce mi się żyć z wagą w ręku, nie chce mi się stale uważać, czy zjadłam o jedno ciastko za dużo lub że wypiłam zbyt małą ilość wody. Tym, że uprawiam jakiś rodzaj ruchu (obecnie chodzę z kijami), tym, że jednak próbuję kontrolować ilość wchłanianego przeze mnie żarcia, daję jedynie sygnał, że faktycznie można.
Nie krytykuję innych, bo dla mnie różnorodność nie jest problemem. W kwestii wyglądu również. Zresztą kanon piękna ciała zmieniał się już tyle razy na przestrzeni wieków, że nie warto poświęcać temu zbytniej uwagi. Lepiej skupić się na swojej głowie, na swojej świadomości. I jeżeli do czegoś motywować, to do bycia świadomym. Wtedy każdy będzie mógł dokonać właściwego dla siebie wyboru.
A rozmiar, jak pieniądze, rzecz nabyta, dziś mam więcej kilogramów, a jutro może będę mieć więcej pieniędzy 😎


