Darmowe fotoblogi

U drzwi Twoich...czyli co przeżywa się przed drzwiami i w gabinecie

Gabinet dr PePe.

Dobra, jestem, siedzę w poczekalni, czekam na swoją kolej, a jedyne, co słyszę zza ramienia:

"I co ja robię tu, uuuu? Co Ty tutaj robisz?"

No właśnie...Co mam powiedzieć, od czego zacząć? Układam sobie w myślach prawdopodobny przebieg rozmowy jednocześnie przyglądając się pozostałym pacjentom. Zwykli ludzie, niektórzy bardziej gadatliwi, niektórzy totalnie milczący. Przede mną jakaś nastolatka z widoczną anoreksją pomimo olbrzymiego swetra.


Cały czas mam wątpliwość, czy dobrze robię. Czy to miejsce faktycznie jest dla mnie, i czy naprawdę ze mną jest tak źle, że sama sobie nie poradzę.
Ok. Moja kolej.Wchodzę.
Wita mnie uśmiechnięty pan w średnim wieku. Zaczynam nieśmiało, że zmęczona jestem, że to przez pracę, że od jakiegoś czasu wszystko beznadziejnie mi idzie, że ble ble ble.

Spokojne oczy wpatrują się na mnie wnikliwie, po czym pada pytanie, ile lat już pracuję w tym miejscu. No jak to ile, w zasadzie w "branży" 20 , miejsca się zmieniają, ale to ciągle jedne i te same czynności. A poza tym w tych miejscach od lat nic się nie zmienia i przypuszczam, że nic się nie zmieni przez wiele kolejnych. Wyrzucam z siebie słowa z prędkością kul wystrzeliwanych z karabinu maszynowego i sama nawet nie zdaję sobie sprawy z tego, że właśnie wywalam z siebie całą złość, jaka się namagazynowała.

- Musi Pani odpocząć - pada zdanie ze strony pana Pepe. - I zastanowić się bardzo poważnie, co dalej chce Pani robić. Czy tkwić w tym miejscu, gdzie Pani jest, czy podjąć jakieś inne kroki. 

Człowieku, jakie kroki mam podjąć w wieku 40 lat, po 20-tu pracy w zasadzie w jednej instytucji?!!!! - przechodzi mi przez myśl.
-To, co Pani przed chwilą przedstawiła - kontynuuje pan PePe - wskazuje na objawy wypalenia zawodowego.

Wypalenie zawodowesyndrom wypalenia zawodowegosyndrom burnout – występuje, gdy praca przestaje dawać satysfakcję, pracownik przestaje się rozwijać zawodowo, czuje się przepracowany i niezadowolony z wykonywanego zajęcia, które niegdyś sprawiało mu przyjemność.

No świetnie!!! Tylko tego mi trzeba!!! Magiczny termin, który dla mnie oznacza jedno: co bym nie zrobiła,  i tak jest przes...e.

I w mym momencie dociera do moich uszu: "Przychodzi taki czas, że trzeba zwolnić, popatrzeć na swoje życie z boku i zastanowić się spokojnie co dalej. To nie tragedia, ale moment zadumy nad sobą. I to jest dobry moment. Pani tego jeszcze nie widzi, ale proszę dać sobie trochę luzu. Odpocząć, odreagować, pomyśleć na spokojnie."

Cóż... w zasadzie co mam do stracenia??? Co najwyżej tylko pracę😉

Po krótkim namyśle - spróbowałam.



Ostatnio opublikowane

Rozmiar rzecz nabyta ... czyli czemu nie stosuję diet