Darmowe fotoblogi

Najpierw powoli, jak żółw ociężale...czyli mały cel nr 1

Biegam.

Już jakiś czas udaje mi się wstawać rano i zmusić swoje nogi do wysiłku. Codziennie muszę się zmagać z ogromnym leniem, który podpowiada zdradliwie:

"Nie wstawaj, nie musisz. Masz czas. Pośpij sobie"

Muszę!!! Chcę!!! Inaczej obrosnę futrem, zmienię się w wielkiego niedźwiedzia i pół roku będę spać w oczekiwaniu na przyjście wiosny.

Ileż trzeba w sobie zebrać siły, żeby rano zwlec odwłok z wyra, wie tylko ten, kto albo nie ma już kompletnie chęci życia, albo ten, kto faktycznie jest śmierdzącym leniem. 

Moje lenistwo jest zaprogramowaną przeze mnie w moim umyśle  sprytną ucieczką od wszelkiej ruchliwości, pielęgnowaną przez lata pieczołowicie. "Nie chce mi się" miało usprawiedliwiać mnie przed sobą samą. Wolałam tłumaczyć sobie i całemu otoczeniu, że to wrodzone 😈 Uzmysłowiłam sobie, że to bzdura, która hamowała skutecznie próby działania w różnych obranych przez lata kierunkach. Szybko się poddawałam, a wszystko zrzucałam na "wrodzone lenistwo".

Dopiero teraz dotarło do mnie, jak sami siebie ograniczamy albo jak pozwalamy programować siebie przez innych. "Skończ szkołę, idź na studia, znajdź bezpieczną pracę, znajdź męża" itp. Żyjemy cudzym schematem, a wmawiamy sobie, że to nasze.  Po latach budzimy się z reką w nocniku, bo takie mieliśmy plany i marzenia, a g...o z tego wyszło.

"Jestem leniem, dlatego do niczego w życiu nie dojdę" - tłumaczenie, które miało usprawiedliwiać wszelkie porażki. 

Koniec. Koniec z tymi durnymi wymówkami! Weź się w garść, inaczej następne 40 lat życia upłynie Ci na byciu robotem. 

"Nie jestem piedrolonym robotem" - podśpiewuję razem z GrubSonem. I moje bieganie ma mi w tym pomóc. Mały cel number one, opcja - realizacja.




Ostatnio opublikowane

Rozmiar rzecz nabyta ... czyli czemu nie stosuję diet