Darmowe fotoblogi

Coś dla ciała, coś dla ducha ... czyli gdzie zjeść lub odpocząć - Św. Michał w Lublinie

Oprócz szukania w gąszczu zabytków lubię też od czasu do czasu zajrzeć do jakieś klimatycznej knajpki czy udać się na wypoczynek w przyjazne dla mnie miejsce. Nie zdarza się to ostatnio często, gdyż z wiekiem coraz bardziej cenię sobie domowe pielesze. Niemniej są miejsca, które mogą okazać się godne polecenia, z mojej perspektywy oczywiście.

Będąc ostatnio w Lublinie, moim mieście rodzinnym, i korzystając z możliwości spotkania ze znajomymi, odwiedziliśmy Pub Regionalny Św. Michał.


Lokal znajduje się na Starym Mieście, przy ul. Grodzkiej 16, niedaleko Placu Po Farze.  Za czasów mojego liceum mieścił się tu inny pub o nazwie Absynth, serwujący drinki piwne o dziwnych, niemożliwych do wypowiedzenia nazwach 😁 

Od tamtego czasu lokal powiększył swoją powierzchnię i na trzech kondygnacjach jest całkiem sporo miejsca, jednakże jak oznajmiła mi koleżanka, bez rezerwacji stolika ciężko o miejsce.

My mieliśmy szczęście 😙

wnętrze na drugim piętrze

Wnętrze klimatyczne, z wygodnymi kanapami. W menu dosyć ciekawe potrawy, z których regionalną na pewno jest cebularz  - wywodzący się z kuchni żydowskiej pszenny placek pokryty pokrojoną w kostkę cebulą i makiem, tutaj urozmaicony na kilka sposobów.

na pierwszym planie - cebularz 
Znajdzie się też coś dla miłośników burgerów; lokal oferuje 7 rodzajów. Dla tych, którzy jednak nie są amatorami bułki z wkładką, znajdą się jeszcze inne dania. My zdecydowaliśmy się na placek rycerski, żebro Św. Michała (wielkość żebra sugerowała, że Michał był dużym osobnikiem 😉) oraz szaszłyk lubelski,  którego przepis sporządzenia, jak głosi karta dań, pochodzi z 1915 roku 😏

mój szaszłyk 

Do części dań serwowane są frytki, co chyba nijak ma się do regionu, ale ja nie narzekam. Uwielbiam frytki 😍

Zawiodą się być może fani sałatek, w karcie figurują tylko dwie, standardowe czyli Cezar i Grecka.

Ogólnie rzecz ujmując, dania są sporej wielkości, podawane w ciekawy sposób (mój szaszłyk płonął, kiedy mi go dostarczono na stół 😊)

Miłym zaskoczeniem jest karta piw, zawierająca ok. 30 rodzajów. Amatorzy whisky też nie powinni narzekać. Z kilku stron trunków z pewnością coś dla siebie znajdą.

Cenowo - średnio, ale moim zdaniem adekwatnie do wielkości porcji. Obsługa w porządku, nie trzeba nie wiadomo ile czekać na zamówione dania. 

Minusem dla mnie była oprawa muzyczna. Jednak od takich miejsc oczekuję bardziej wyszukanej muzyki. Z głośników natomiast dolatywała do naszych uszu popowa sieczka. Ponadto zbyt głośno pracująca klimatyzacja nieco rozpraszała uwagę (nie wiem, czy tak jest zawsze, czy akurat tym razem coś nie zadziałało). 

Podsumowując: miły lokal na spotkania w gronie znajomych. Można i smacznie zjeść, i podelektować się alkoholem, albo napić kawy czy lemoniady.

Myślę, że będąc w Lublinie, zajrzę tam jeszcze😎


Ostatnio opublikowane

Rozmiar rzecz nabyta ... czyli czemu nie stosuję diet