Chociaż mamy jeszcze kalendarzowe lato, to jednak dookoła pojawiają się symptomy nadchodzącej jesieni.
Wraz ze wzrostem opadów deszczu oprócz soczystej zieleni i przepięknych wrzosów, w lasach dookoła mnie za każdym krzakiem czają się ... nie, nie sarenka czy jelonek😊
Zwiastuny jesieni - grzybiarze!!!
Pogoda faktycznie przyczyniła się do wysypu grzybów, a więc pojawili się również amatorzy zbierania runa leśnego😊😉 I to w ilościach hurtowych.
Na moich trasach biegowych jak na autostradzie. Koszyk za koszykiem, a do niego uczepiony zapaleniec z nosem przy ziemi lub wzrokiem wbitym w mech 😁 Uskuteczniane są nawet chyba wycieczki, gdyż do lasu zajeżdżają busy, z których ochoczo wysypuje się tłum poszukiwaczy.
Jak na typową słowiankę przystało, mnie również udziela się mania zbieractwa, ale lubię mieć przy tej czynności nieco intymności. Lubię przechadzać się po lesie w samotności, ewentualnie z Figą biegającą gdzieś obok. Spokojnie i powoli, bez cudzych oddechów na szyi i presji rzucania się na każdego grzybka, który gdzieś wychyla się nieśmiało z mchu.
![]() |
| tegoroczny pierwszy zbiór |
Póki co, samotność w lesie jest towarem deficytowym😏 Kontemplację przyrody przerywa rzucane co chwila z krzaków : "Przepraszam, którędy do asfaltu?"😊 Ze stoickim spokojem i uśmiechem na twarzy cierpliwie wskazuję drogę. W końcu sama lubię szwendać się po krzakach, więc rozumiem ten szał.
Ponadto nawet jak się człowiek na grzybach nie zna, z pełnym koszykiem ma poczucie dobrze spełnionej misji 😀
W końcu, jak mawiają, wszystkie grzyby są jadalne, z tym że niektóre tylko raz 😜😜😜
