Darmowe fotoblogi

To ja, narcyz się nazywam ... czyli w świecie iluzji na nasz temat

"To ja, Narcyz się nazywam,  Powodzenia oraz proszę - ja tych słów nie używam 
Jestem śliczny jak kwiatuszek, który wabi setki muszek, Niepotrzebne mi podboje, aby wszystkie były moje " - rozbrzmiewało ładnych parę lat temu w piosence zespołu Łzy.

Nie, post nie będzie o facetach, chociaż to też wdzięczny temat 😋

Dzisiaj o iluzjach, jakie tworzymy sobie na nasz własny temat. 



Obecnie ludzie nie mają wszelkich zahamowań, aby obnażać się w miejscu publicznym na każdy możliwy sposób, a najlepszym dowodem na to są rozmowy telefoniczne, prowadzone w komunikacji miejskiej. Parę razy udało mi się być świadkiem tego typu wydarzenia. Rozmowy typu :

"No przecież mówię, byłam najlepsza, wiesz, że jestem najlepsza, mam wiedzę, ale nie dostałam tej roboty. No tak jak się nie ma znajomości..."

"No stary, z moimi umiejętnościami to ja nie będę przed nikim kucał. To przed takim człowiekiem jak ja niech się ktoś płaszczy i prosi..."

"Oczywiście, my jako naród zasługujemy...nas powinno się poważać, szanować....Niech tylko przyjda, to zobaczą, gdzie ich miejsce..."

"Ja wypruwam sobie flaki, jestem najlepszą  matką na świecie, w domu lśni, ugotowane, posprzątane, wszyscy zazdroszczą mu takiej żony, a on tego nie docenia..."

"No wiesz, dla takiej dziewczyny jak ja, po prostu nie ma faceta"

"Co on by beze mnie zrobił...zginie..."

I tak dalej, same superlatywy na swój własny temat.

Zastanawiam się, skąd w człowieku bierze się taka skłonność do megalomanii.  Dlaczego tak bardzo staramy się przekonać, chyba przede wszystkim samych siebie, że jesteśmy na świecie najważniejsi i najlepsi w każdej dziedzinie? Że świat bez nas istniał nie będzie i się zawali?

Na każdym kroku staramy się wybielać i upiększać w swoich własnych oczach. Powtarzamy to tak często, aż w końcu wierzymy, że jesteśmy nieskazitelni, kryształowi i mocni jak skała. Pół biedy, jeśli faktycznie mamy swoje plusy. Ale w większości przypadków nie chcemy zmierzyć się z prawdą na swój temat, a tym samym popracować nad sobą, żeby faktycznie mieć jakieś zalety. Do tego, żeby poczuć się bardziej wartościowymi, otaczamy się wszelkiego rodzaju gadżetami:

"Ja ubieram się u Prady"😉😋"Ja jeżdżę audi, a ty?"😉😋 "Nie, my w tym roku lecimy do Indonezji. Przecież nie będę spędzać wakacji, tam gdzie pospólstwo" 😉😋 "Rany, jaki ty masz stary telefon"😉😋"Ile zarabia twój tatuś, bo mój..."😉😋

Zachowujemy się tak, jakby to wszystko powyżej stanowiło o naszej faktycznej wartości jako ludzi. 

I nagle przychodzi w życiu taki huragan Cartina czy inna Irma, i przewraca wszystko do góry nogami. Następuje wtedy zdziwienie: 

"Jak to, przecież jestem taki mocny i wspaniały?"😱

No właśnie, czy aby  na pewno...😐

Ostatnio opublikowane

Rozmiar rzecz nabyta ... czyli czemu nie stosuję diet